Mój mąż teraźniejszy (mam też byłego) nie pochodzi z epoki komputerów, tylko z tej trochę wcześniejszej. Płacił zatem wytrwale rachunki na poczcie.
Nadszedł jednak taki dzień, że sam zaczął narzekać na U.P., stanie w kolejce i opłaty za przelewy. Poleciałam zatem do banku i otworzyłam nam wygodne konto internetowe. Mąż drży teraz przed hakerami i innymi złodziejami internetowymi. Zakupił program antywirusowy przez internet, zainstalował go, opłacił, robi też przelewy. Dobrze sobie radzi, ale zaufania nie nabrał. Dla niego to normalne nie jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz