wtorek, 21 lutego 2017

O spadku, czy wiecie że...

                                           Spadek jak grom...

 Spadek większości z nas, w pierwszej, a może nawet i w drugiej i trzeciej chwili także, kojarzy się raczej pozytywnie.  Wiadomość o zostaniu spadkobiercą każdego by ucieszyła, zwłaszcza gdy spadkodawcą jest wuj, którego nigdy wcześniej nie widzieliśmy na oczy, więc żal mały. Taka manna z nieba, cud i wybawienie z niedofinansowania.
Niestety, tak różowo nie jest, spadek to także długi. W dobie ogólnodostępnych kredytów, prawdopodobieństwo odziedziczenia długów niebezpiecznie wzrosło. Na szczęście jest dobra wiadomość, nowe prawo  z 2015 roku, chroni już  interesy spadkobierców w sensowny sposób.
Jeśli zdarzy się sytuacja, że odziedziczymy spadek, o którym nie wiemy, ba nie wiemy nawet, że nasz spadkodawca rozstał się z życiem, to najgorsze co nas czeka, to przejęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Znaczy to, że  ewentualne długi pokrywamy tylko do wysokości uzyskanego spadku. Ze swojej krwawicy ani złotówki.
W sytuacji, gdy możemy sami zdecydować i wybrać opcję drugą i przyjąć majątek wprost, czyli wszystko jak leci- długi też, lepiej mieć pewność, że długów jest jednak mniej. W przypadku, gdyby okazało się, że jest inaczej, będziemy musieli sięgnąć do własnej kieszeni, czego nikomu nie życzę.
Jakby nie patrzeć, korzystniej jest nie przyjmować spadku wprost i nie narażać się na zderzenie z cudzymi długami, zwłaszcza gdy słabo orientujemy się w interesach i stylu życia owego nieznanego nam wuja. Gdy mamy pewność, że dziedziczymy wyłącznie długi, najlepiej jest spadek odrzucić u notariusza.


Mnie właśnie taki daleki krewny umarł, jeszcze przed tymi pozytywnymi zmianami. W rodzinie gruchnęła wiadomość, że był poważnie zadłużony, a najbliższa rodzina odrzuciła spadek. Wszystkie te wiadomości były średnio pewne, ale dla świętego spokoju trzeba było wydać kilkaset złotych na notariusza, by odrzucić spadek w całości i niechcący nie przejąć go wprost. Odrzucanie spadku potoczyło się lawinowo. Po odrzuceniu spadku przeze mnie, przypadał on automatycznie moim dzieciom i one też w następnej kolejności, musiały pojawić się u notariusza. Za nieletnich odrzucają rodzicie, po uprzednim uzyskaniu na to zgody w sądzie rodzinnym.
Na szczęście teraz można już spać spokojnie i nawet jak niczego nie zrobimy (w sensie prawnym), to w najgorszym razie niczego też nie stracimy (w sensie majątkowym).


1 komentarz:

  1. Cieszę się z tej zmiany. Mam podobne przeżycia, a rodzina ogromna.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń